CZYSTY DAR – GDY NIC

NIE PRAGNIESZ DLA SIEBIE

Boże, jak pięknie do mnie przemawiasz! Twoje słowa za każdym razem dotykają istoty tego, co mną w danej chwili wstrząsa…

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…

Prościej wyrzec „Amen”, niż potem dochować wierności danemu słowu.

Nietrudno zakochanym stanąć i ślubować dozgonną miłość i uczciwość małżeńską… Ale później wytrwać w tak wielu burzach, które niesie życie, już trudniej. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. A nieść dobro nieustannie jest najtrudniej, bo wtedy „przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5, 8).

Pomaganie nie jest łatwe. Niesienie dobra, miłości, nie jest łatwe. Wiele potrzeba pokoju, zaparcia się siebie, tolerancji, by ducha tej pomocy wystarczyło na długo. To jest nieustanna praca nad sobą.

Kiedy wczoraj opadłam z sił, przyszedł mi na pomoc Jezus, który tak powiedział Alicji Lenczewskiej: „Męczeństwo nie musi oznaczać cierpienia i nie powinno. Powinno oznaczać miłość aż do zatraty tego, co cielesne, co odbierają zmysły ciała
i pożądliwość serca. Jakże bardzo jest ono dziś potrzebne w świecie, który zniewolony jest cielesnością ciała i duszy
aż do granic opętania.

Miłość, Moje dziecko, to nie przywiązywanie ludzi wzajemne do siebie, lecz uwalnianie. Prawdziwie kochać można
tylko w pełnej wolności od oczekiwań i pragnień, nie tylko w odniesieniu do wymiaru ciała, ale nade wszystko do pożądań duchowych. Czysty dar z siebie jest wtedy, gdy nic nie pragniesz dla siebie: żadnej satysfakcji, żadnej zapłaty, żadnej wdzięczności, żadnych uczuć. Tylko wtedy możesz czynić prawdziwe dobro, bo tylko wtedy nie rodzi się w twym sercu to, co niszczy ciebie samą, a pośrednio i innych: to jest żal, rozczarowanie, niechęć. A może nawet osądzanie prowadzące do potępiania innych.

Męczeństwo jest szczytem miłości. Bo to ma być śmierć egoizmu i zwycięstwo czystej miłości.

Aby iść do ludzi z darem serca, trzeba mieć serce wolne: uwolnione od wszelkich pożądań. Trzeba zburzyć tą Jerozolimę, jaką wybudowałaś w swoim sercu, sądząc, że to jest miasto święte.

Jedno pragnienie i jedna radość jest potrzebna: pragnienie Boga i posiadanie Boga. I bycie w tym stanie duszy tam, gdzie jesteś w codzienności twojej. Obojętne czy w świątyni, czy na ulicy, bo świątynię niesiesz ze sobą w sercu swoim wszędzie.

Nie myśl o innych w kategorii ich relacji wobec ciebie. Czy wzajemnej relacji opartej na oczekiwaniach, doznaniach emocjonalnych, powinnościach. I nie oceniaj, staraj się zrozumieć i wesprzeć, by coraz bardziej stawali się wolni wobec ludzi (także wobec ciebie) i wobec świata, i coraz bardziej znajdowali radość we Mnie. Tą radość, która nie jest zagrożona niczym i której nic nie jest w stanie zniszczyć” (Alicja Lenczewska, „Słowo pouczenia”, Wydawnictwo Agape).

Boże, jakie to wspaniałe! Wydawało mi się: jak super, że pomagam; cieszyłam się, że moja decyzja to szczebelek mozolnie tkany w stronę nieba.

Jednak kiedy przyszło zderzenie z rzeczywistością, nagle moje wyobrażenie o „pięknej” pomocy zniknęło. Nie tak miało być, nie tak planowałam, nie o tym myślałam, wszystko nie tak!

I łzy zaczęły lać się strumieniami, i zaczęłam pytać Jezusa: Co robię źle? Czy otwarcie serca nie wystarczyło, by potoczyło się po mojej myśli? Musi teraz być tak trudne wszystko do zniesienia? Tak emocjonalnie i fizycznie męczące?

A no właśnie… Bo zbudowałam sobie swoją Jerozolimę i byłam pewna, że ona jest święta. A tu Jezus mówi: „Nie, nie, nie, moja Umiłowana. Decyzja to raz, wytrwanie w niej – to dwa.

Gdyby nie mądre słowa mojej kochanej Znajomej wpadłabym w rozpacz, że Pan wymaga ode mnie teraz jakiegoś męczeństwa, na które nie byłam kompletnie gotowa. „Wystarczy Ci mojej łaski” brzmiało w uszach, a ja zagłuszałam te słowa nieustannie żalem, rozczarowaniem, niechęcią, osądzaniem prowadzącym do potępiania, bo ktoś nie zachowuje się tak, jak inni, jak ja bym w danej sytuacji może się zachowała. Ale tego przecież też nie wiem, jak ja bym się zachowała. „Tyle jesteśmy warci, ile nas sprawdzono” napisała kiedyś Wisława Szymborska…

Kiedy dziś przeczytałam te słowa Pana Jezusa powiedziane do Alicji Lenczewskiej spłynął na mnie pokój.

Umiłowana, Umiłowany – nie oczekuj wypełnienia Twoich pragnień, oczekiwań; nie oczekuj zapłaty, satysfakcji, wdzięczności, nawet grama uśmiechu. Miej serce wolne!

Jedno pragnienie chcę mieć w sercu: pragnienie Boga, niesienie Go światu!

I Wam, drodzy Czytelnicy, życzę tej wolności, którą tylko może dać Pan!

Ewa Gawor

do góry